Dziś opowiem wam o cudownej książce, w której się zakochałam na zabój. I już dawno tak dobrej książki nie czytałam. A jest to Maybe Someday - Colleen Hoover.
On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce…
Nie dość, że historia jest przepiękna a styl autorki jest cudowny. To jeszcze te cudowne piosenki nagrane specjalnie do utworów z książki <3 Słucham ich wciąż w kółko choć książkę już niestety skończyłam. Już dawno nie zakochałam się tak w książce. O matko ubóstwiam tą książkę i autorkę też. Pozachwycałam się a teraz już trochę spokojnie opowiem o reszcie. Historia na prawdę jest bardzo wciągająca. Zdarzają się też zwroty akcji. Autorka tak cudownie opisała emocje bohaterów a do tego jeszcze posłużyła się muzyką co jest po prostu piękne i cudowne. Tak miałam nie słodzić, ale nie wychodzi, bo tą książką trzeba wychwalać, bo na to zasługuję. Jak wiecie czytałam już Hopeless i według mnie ta książka jest lepsza. Ale czytając, już zauważałam ten charakterystyczny styl autorki, który bardzo mi się podoba, więc koniecznie przeczytać więcej. Podsumowując książka jest aż tak dobra, że z jednej strony chce się czytać dalej, żeby zobaczyć co będzie dalej a z drugiej nie chce się tego robić by nie kończyć tej cudownej historii. Książkę oceniam 10/10.
Maybe Someday - Colleen Hoover - Wydawnictwo Otwarte - 381 stron